Henryk Pająk
PONURA PRAWDA O
PIŁSUDSKIM
Wydanie II
poprawione i uzupełnione
|
||||||
CO TO ZA WÓDZ?
W NIEWOLI MITU PIŁSUDYZMU
Skala mitologizacji Piłsudskiego daje się porównać z sakralizacją
Generalissimusa Stalina, geniusza ludzkości, ojca narodów. Obrzydliwie
zmitologizowany Piłsudski i jego synonim - piłsudczyzna, przetrwały
legendę Stalina o pół wieku, kiedy to Chruszczow zdetronizował tego
ludobójcę na XX zjeździe KPZR, natomiast Piłsudski przeciwnie - żyje do
dziś, coraz bardziej monumentalny, coraz ordynarniej zakłamywany jako
rzekomy „twórca" Polski Odrodzonej, czego dowodem były kolejne obchody
rocznicy odzyskania niepodległości - 11 listopada 2004 roku. Posypały
się wtedy formułki: „geniusz", „twórca Polski Odrodzonej", „marszałek".
Dramat Polski Odrodzonej rozpoczął się dokładnie z chwilą dojścia Piłsudskiego do władzy. On i jego kamaryla, legionowi pastuszkowie w generalskich mundurach, doprowadzili do ponownej anihilacji Polski przez dwa straszliwe totalitaryzmy - niemiecki i bolszewicki. Trzeci etap tej samej ciągłości ideowej i programowej piłsudczyzny, to piąty rozbiór Polski dokonany przez ich pogrobowców, ich wnuków i prawnuków. Początek agenturalnej, terrorystycznej, w istocie mafijnej kariery Piłsudskiego, był „odpryskowym" skutkiem zaplanowanego przez żydowskich „rewolucyjnych demokratów" zamachu na cara Aleksandra III w marcu 1887 roku. Wśród spiskowców znajdował się przyjaciel Piłsudskiego - Aleksander Ulianow, starszy brat późniejszego ludobójcy żydomasona Włodzimierza Blanka-Ulianowa pseudonim „Lenin". Wtajemniczonym w przygotowania do zamachu był starszy brat Józefa Piłsudskiego - Bronisław, który rzekomo miał przygotowywać ładunek wybuchowy . Został skazany na 15 lat zesłania na Sachalin. Na krótko przed swoją śmiercią, Piłsudski wypowiedział słowa, w których megalomania ścigała się z pogardą do Polski i Polaków. Lecz gdy po śmierci stanę przed Bogiem, będę Go prosił, żeby nie przysyłał Polsce wielkich ludzi2. Dwudziestoletni Józef Piłsudski nic nie wiedział o przygotowaniach do zamachu - nic mu o tym nie wyszeptał ani Aleksander Ulianow, ani brat Bronisław - w każdym razie tego mu na procesie nie udowodniono. „Profilaktycznie", dla odstraszenia innych amatorów terroryzmu, a także za winy brata, skazano Józefa Piłsudskiego, wówczas studenta uniwersytetu w Charkowie, na pięć lat łagodnego zesłania do Tunki - 200 kilometrów na południe od Irkucka. Nie było to zesłanie o zaostrzonym rygorze, skazanie na katorżnicza pracę. Wraz z innymi „rewolucyjnymi demokratami" (niemal wyłącznie żydowskiego pochodzenia), mógł polować, dowolnie się wałkonić, dyskutować, rozmyślać, a przede wszystkim intensywnie doszkalać się w przyszłej robocie terrorystyczno-rewolucyjnej i lekturach Marksa. W samej definicji socjalistów jako „rewolucyjnych demokratów" tkwiło niusuwalne oszustwo semantyczne. Słowa „rewolucja" i „demokracja" wykluczają się wzajemnie, są ogniem i wodą. F. Eger w głośnej prawie 100 lat temu książce Żydzi i masoni we wspólnej pracy, wydanej w 1908 roku, już wtedy zwraca uwagę na fałsz ukryty w samej nazwie „Polskiej Partii Socjalistycznej": gdyż co jest socjalistycznem, międzynarodowem i kosmopolitycznem, nie może być narodowem (s. 221).
Dodajmy - nie może także być czymś demokratycznym. Podobny fałsz semantyczny dostrzegał ten autor w „socjalnej demokracji", dzisiejszej wszechobecnej socjaldemokracji, szyldzie zastępującym skompromitowany żydokomunizm, zwłaszcza w wersji żydobolszewickiej. Z kolei rosyjski myśliciel Mikołaj Bierdiajew w swej Fiłosofii nierawienstwa, wykazuje absurdalność i fałsz głoszonej idei: Duch rewolucji, duch ludzi rewolucji nienawidzi i niszczy wszelką genialność i świętość, opętany jest ciemnością zawiści do wielkich i wielkości (...) Rewolucja nigdy nie była i nigdy być nie może duchową i religijną. Wszelka rewolucja, z samej swej natury, jest anty-religijna (...) Rewolucjonizm jest zawsze zerwaniem łączności między dziećmi i rodzicami, jest zaparciem się ojcostwa — apostazją (...) Uczucie miłości, akty budowy, porywy twórcze nigdy rewolucjom nie przyświecają...
Wielu was przeraziło się, gdy od dawna przez was przygotowana rewolucja socjalna poczęła was tępić. Nawet zaczęliście mówić o potrzebie i pożyteczności religii, którą zawsze odrzucaliście, zaczęliście się zwracać do Kościoła, zawsze przez was nienawidzonego.
Tak jeszcze niedawno dowodziliście, że naród może
istnieć bez wiary, bez świątyń, bez boskiego życia, że mu
wystarczają dobra materialne i racjonalne, powszechna oświata. Duch niebytu wami kieruje, a królestwo bolszewizmu jest granicą waszych dróg (...) Wyście nigdy nie lubili twórczości, bo twórczość jest arystokratyczną. Wyście dobrze o tym wiedzieli i gdy rozpocznie się epoka twórczości, gdy wybije godzina prawdziwego odrodzenia - będziecie odrzuceni jako bezwartościowość, jako duchowe trupy.
Zwróćmy uwagę na koneksje młodego Piłsudskiego. Znalazł się w oku cyklonu, w bezpośrednim, przyjacielskim towarzystwie krwawych terrorystów, owych „rewolucyjnych demokratów". Samo zestawienie obok siebie tych dwóch słów jest kpiną z ich semantyki: rewolucyjni burzyciele, zamachowcy, ale demokratyczni! Słowo „rewolucja" należało do stałych zaklęć Piłsudskiego. W Pismach zebranych czytamy: Ze specjalną więc ciekawością czytałem to, co mogłem dostać o rewolucji francuskiej (...) by tam, zachwycony zapałem i zajadłością rewolucyjną (...)
Powrócił z Syberii do Wilna w aureoli patriotycznego zesłańca, a przy tym przesiąknięty socjalistycznymi utopiami, rewolucyjnym materialistycznym marksizmem, antyreligijnością przenikającą marksizm u samych jego burzycielskich podstaw. Bez szerszego omówienia tych marksistowskich inicjacji, nie można zrozumieć postaw, przekonań, metod walki Piłsudskiego, jego stosunku do Polski, do prawdziwej demokracji, którą jako późniejszy dyktator deptał, niszczył brutalnie i krwawo.
Z legendy o wielkim patriocie i wodzu na wskroś religijnym, wyłoni się prawda o starannie maskowanej bezreligijności Piłsudskiego, jego bezwyznaniowości. Jestem bezwyznaniowcem, wyznał Piłsudski w rozmowie z generałem Józefem Hallerem1. Piłsudski osobiście spotykał się z „Leninem". Mekką rewolucyjnych, marksistowskich fanatyków-rewolucjonistów był wtedy Zurych. Lenin i jego żydowscy kamraci, jak też Piłsudski i jego „socjalistyczni" towarzysze kilkakrotnie przebywali w Zurychu, ale nie udało się dotąd ustalić, że obydwie te mafie przebywały tam w tym samym czasie. Piłsudski był tam m.in. w okresie marca i kwietnia 1914 roku, kiedy wojna już wisiała na włosku, zadecydowana przez światowe żydowskie centra finansowo-gospodarcze, ale Lenin przebywał tam chyba w miesiącach późniejszych2. Jeszcze w czasach gimnazjalnych, w tajnym socjalistycznym kółku „Spójnia" - jak pisze piłsudczykowski hagiograf Pobóg-Malinowski w książce J. Piłsudski, namiętnie rozprawiał nasz przyszły „Odnowiciel Polski" o pochodzeniu człowieka, o stosunku do Boga, do wszechświata; że religia potrzebna jest tylko osobnikom ograniczonym, prostym, „bez rozumu i wykształcenia"; że jest tylko postrachem dla maluczkich. Zastanawiano się także nad istotą moralności. I właśnie na zesłaniu dokonała się ostateczna alienacja religijna Piłsudskiego3. Etapy i przejawy tej alienacji drobiazgowo omawia ks. J. Warszawski. Powrócimy do tego tematu w kontekście „religijności" Piłsudskiego. Tu zatrzymajmy się przy jego fascynacjach marksizmem, darwinizmem, „walką klas". Zaczęło się to na kanwie programowego, religijnego nihilizmu szalejącego wśród twórców i działaczy socjalistycznych w Rosji i w zaborze rosyjskim, przeszczepionego z zachodniej Europy, wreszcie w programie jawnie antykatolickiej „Polskiej" Partii Socjalistycznej.
Na zesłaniu znalazł idealne warunki do ukończenia socjal-rewolucyjnego uniwersytetu. Wykładowców i bojowników miał obok siebie. Nieprzeciętnych, wręcz wybitnych. Na osobiste fascynacje Piłsudskiego naprowadza nas jego druga żona, była rewolucjonistka i terrorystka, zarazem późniejsza kochanka i wreszcie żona Piłsudskiego - Aleksandra Szczerbińska-Piłsudska w jej Wspomnieniach, spisanych już na klęskowej emigracji w Londynie. Na czołowym miejscu wśród preceptorów młodego „Ziuka" wymienia Bronisława Szwarce (1834-1904): Szwarce miał duży wpływ na kształtowanie młodego, dwudziestoletniego Ziuka (pseudonim Piłsudskiego - H.P.). Obaj bezdomni odbywali na dalekiej północy długie rozmowy i dyskusje. Przyjaźń ich przetrwała wiele lat i po powrocie do Polski widywali się nieraz we Lwowie.
Z takim to kombatantem „niepodległościowym" Piłsudski dokształcał się na zesłaniu. Mieli pod dostatkiem czasu i swobody. Nauka nie poszła w las. Ze studium Ryszarda Zielińskiego: O Piłsudskim i ruchu socjalistycznym, poznajemy innych wybitnych preceptorów młodego „Ziuka". Odrębną grupę stanowili popowstaniowi żandarmi z 1863 roku. Byli to osobnicy przemocą wymuszający pomoc dla powstańców, ochoczo wykonujący wtedy wyroki śmierci na dezerterach i nieposłusznych włościanach, nawet na szlachcie. Ich nie obejmowały kolejne amnestie carskie. Byli dożywotnimi zesłańcami.
Odrębne miejsce zajmuje Stanisław Landy i jego
rodzina - socjaliści z bliskiego otoczenia Ludwika
Waryńskiego i późniejszych „proletariatczyków". L. Waryński (1856-1889) to założyciel „I Proletariatu". Działalność terrorystyczną rozpoczął od kółek socjalistycznych. W 1887 roku przy udziale Waryńskiego opracowano w Warszawie pierwszy program socjalistów „polskich" - tak zwany program brukselski. Tuż po założeniu „I Proletariatu" został aresztowany i skazany na 16 lat zesłania. Waryński należał do wyjątkowych uświadamiaczy młodego „Ziuka". Piłsudski pisał o nim z szacunkiem nawet w Pismach zbiorowych, choć ludobójczy dorobek terrorystów-prekursorów był już znany z wyczynów rewolucji żydobolszewickiej 1917 roku. W zesłańczym otoczeniu Piłsudskiego znalazła się więc elita „rewolucyjnych demokratów" polskich i rosyjskich, w ogromnej większości żydowskiego pochodzenia. To zażydzenie nigdy ani nie przeszkadzało Piłsudskiemu, ani nie dawało mu nic do myślenia, np. pytania: dlaczego niemal sami Żydzi przewodzą walce o „narodowe i socjalne" wyzwolenie gojów polskich i rosyjskich?
Wszystkich programowo łączył destrukcyjny, terrorystyczny
rewolucjonizm, a w sferze ideowo-moralnej - nieprzejednana
wrogość do wszelkich religii, głównie do Kościoła katolickiego i
Cerkwi prawosławnej. Rewolucyjni demokraci przenosili na swój ojczysty grunt argumenty antyreligijne i koncepcje religioznawcze powstałe wcześniej na zachodzie (...) Ich krytyka religii związana była bezpośrednio z zadaniami walki rewolucyjnej ludu o wyzwolenie społeczne i narodowe. Nie ma tu ani jednego słowa prawdy. „Rewolucyjni demokraci" mieli „w nosie"' troskę o byt „ludu pracującego", a hasełka wyzwolenia narodowego były jedynie przynętą dla patriotycznej młodzieży polskiej, prowokowanej już od powstania Listopadowego w 1830 roku i Styczniowego z 1863 roku. Kiedy powstał ten wojujący marksistowski ateizm pod szyldem „rewolucyjnego demokratyzmu"? Wspomniany Słownik wyjaśniał: Za datę narodzin polskiego marksistowskiego ateizmu można przyjąć rok 1882, datę powstania Wielkiego Proletariatu, pierwszej polskiej rewolucyjnej partii robotniczej, założonej przez Ludwika Waryńskiego. I znów - ani słowa prawdy, włącznie z przybranym nazwiskiem Waryńskiego. Nie była to „polska" partia, tylko agentura europejskiego syjonizmu i skodyfikowanego już przez Marksa - Engelsa żydokomunizmu, jako dwóch pozornie antagonistycznych kierunków walki o emancypację europejskiego żydostwa.
Oprócz nauk bezpośrednich pobieranych od terrorystów-zesłańców, jeszcze większy wpływ na młodego „Ziuka" miały rewolucyjne lektury. Piłsudski czytał namiętnie prace Marksa, Spencera, Bakunina, Rylejewa, Bestużewa, Radiszczewa, Hercena. Rylejew i Bestużew, przyjaciele Mickiewicza, byli zauroczeni wierszami najwybitniejszego rosyjskiego ateisty Aleksandra Radiszczewa. W swoich utworach nazywał on religię „stugłową hydrą o obłudnym uśmiechu", skąd już tylko krok do leninowskiego „opium dla ludu". Mickiewicz okazał się hermetyczny na nihilizm Radiszewa - był zbyt mądry, miał wystarczająco krzepką formację duchową, religijną, patriotyczną. Piłsudski był niedoukiem żądnym władzy i sławy, a wszystko co burzycielskie, lgnęło w jego świadomości na zawsze.
Czytał też Hercena. Wymieniał go w swych Pismach z uznaniem. A
był to przecież filozof materialistyczny. W każdym razie - lektura ta pogłębiła znacznie moje poglądy na społeczeństwo i bezwiednie zacząłem ulegać wpływowi logicznie zbudowanej koncepcji Marksa.
W redagowanym przez siebie „Robotniku" wychwalał Marksa
jako myśliciela, któremu moglibyśmy podać rękę dla wspólnej z
nim (z caratem - H.P.) walki. umiałem zawsze odróżnić wielkość pracy samego Marksa.
Przyznawał, że popularyzacja teorii Marksa była dla niego w
pewnym okresie życia niemal codziennością. Ksiądz J. Warszawski powołuje się na szwajcarskiego autora, który oceniając przebywających w Szwajcarii rewolucyjnych wywrotowców-nihilistów stwierdzał, że w socjalistycznym odłamie tych terrorystów bardzo często nie odróżniano Polaków od rosyjskich nihilistów. Byli to w istocie - beznarodowcy, kosmopolici, internacjonałowie. Od żydobolszewików „Lenina" i Bronsteina vel „Trockiego" będzie ich dzielić tylko kamuflaż rzekomej walki o „wyzwolenia narodowe". Bolszewicy odrzucą go jako zbędny już balast. Róża Luksemburg będzie kategorycznie odmawiać Polsce i Polakom prawa do państwowego bytu. Ich celem stanie się rewolucja europejska, potem światowa.
Będą czekali długo, aż się doczekają - Unii Europejskiej. Rząd
Światowy już istnieje i okupuje zdalnie, Państwo Światowe już
blisko... Upłynął zaledwie rok od powrotu Piłsudskiego z zesłania, kiedy stał się członkiem Polskiej Partii Socjalistycznej i od razu członkiem jej Komitetu Centralnego. Skąd ten błyskawiczny awans? PPS powstała jesienią 1892 roku w Paryżu, z inicjatywy bogatego, rzekomo zasymilowanego Żyda Stanisława Mendelsona1. Na zjeździe polskich, a raczej polskojęzycznych emigrantów, w którym uczestniczyli także ludzie z tzw. „opozycji patriotycznej w kraju"2 powołano tzw. „Związek Zagraniczny Socjalistów Polskich". Stał się on zalążkiem właściwej PPS. Socjalizm jako ideologia buszował już od dawna po Europie. W ramach dalekosiężnych planów żydostwa europejskiego, zmierzał do wywołania wojny europejskiej, a przez nią zniszczenia Rosji. Program ZZSP opracował Mendelson. Nie było tam Piłsudskiego, byli natomiast obecni dwaj Grabscy: Władysław i Stanisław, którzy odegrali potem ważne role w działalności PPS, a po 1920 roku - w kolejnych rządach. Był też obecny na tym zjeździe założycielskim inny wpływowy potem socjalista - Zygmunt Balicki, wtedy członek Stronnictwa Postępowo-Demokratycznego. Stronnictwo to zostało założone przez polsko-rosyjskich socjalistów-masonów (Balicki także był masonem). Jego założycielami byli wolnomularz z loży „Prawda" - Aleksander Lednicki oraz Aleksander Świętochowski. W 1905 roku w moskiewskim mieszkaniu Lednickiego odbył się zjazd tego żydomasońskiego Stronnictwa, oczywiście „postępowego" i oczywiście „demokratycznego", z udziałem Balickiego, M. Zdziechowskiego, S. Kempnera, Jana Harusewicza. Rosyjskich „postępowców" i „demokratów" reprezentowali m.in. Paweł Milukow (potem masoński minister w rządzie żydomasona Kiereńskiego), Dymitr Szachowski i prof. D. Anuczkin. Sami Żydzi. Tak oto „postępowcy", „demokraci" rosyjscy i polscy mieszali się z socjalistami we wspólnym dziele, którego ostateczne oblicze poznano po rewolucji żydo-bolszewickiej 1917 roku, bowiem socjalistów, „demokratów" różniły od żydobolszewików tylko nazwy, ale kierunek był ten sam - zniszczenie Rosji, religii, duchowości - dokładnie tak, jak to wypunktował Bierdiajew. Socjalizm kiełkował jednak znacznie wcześniej, kiedy Piłsudski był jeszcze dzieckiem. Jego awangardą byli Żydzi. Chodziło o zrewoltowanie robotników zgodnie z „Manifestem Komunistycznym" Marksa. Najpierw wydawali ulotne broszury o charakterze ateistycznym i nihilistycznym. W 1878 roku założyli organ prasowy „Praca". Dziennik ten przygotowywał grunt do rewoltowania robotników i kształcił przyszłych agitatorów. Z początkiem 1890 roku pojawia się drugie pismo pt. „Robotnik", programowo szerzący ideały „walki klasowej". Wokół redakcji „Robotnika" skupili się niemal sami Żydzi, deklarujący uroczyście, że ich celem jest socjalizm międzynarodowy.
.
C.D.N.
Jesteśmy w trakcie konwersji tekstu
książki i opracowywania wersji internetowej - redakcja polonica.net
wersje internetową przygotowała, opracowała i fotografiami opatrzyła Polonica.net
Polski Związek Patriotyczny
Katolicko-Narodowy Ruch Oporu kontrjudaizacji i kontrdepolonizacji
|
||||||
|